
cudowne morze Andamanskie....
tajskie dzieci sa cudowne
rafy i skaly
A to jeszcze Malezia
i rodzinka Sata
Dzisiaj wstalismy o osmej godzinie, jednak nie bylo to takie proste, gdyz wczoraj byla impreza w domu Satbira. Zeszla sie rodzinka i bylo wesolo. Bylo jedzonko noi oczywiscie whisky ( duzo whisky ). Impreza zakonczyla sie o drugiej w nocy. Rano musielismy sie szybko zwijac, bo lot mielismy o 12.05 na Krabi. Satbir zawiozl nas na lotnisko, to jest okolo 50 km Po drodze wstapilismy na tor formuly jeden (F1), ktory miesci sie nieopodal lotniska. Lot na Krabi trwal 1 godzine 30 minut. Potem busem do Ao Nang. Plaza w Ao jest nieciekawa wiec lodzia poplynelismy na Ton Sai. Wieczorkiem kolacja w uroczej knajpce prowadzonej przez sympatyczne malzenstwo Anglikow. I teraz siedze w ich kaffe...na plazy, na ktora mozna dotrzec tylko lodzia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz