poniedziałek, 30 marca 2009

Ao Nang - Ton Sai (skałkowicze z całego świata wiedzą o co chodzi) !


















Krabi...




nie ma to jak odpoczynek w hamaku....





nasza plaza Ton Sai



prawie noc....


woda marzenie....






swiatynia czlonka - ludzie co ja tu robie.....








cudowne morze Andamanskie....



plywanie wokol malych wysepek ( troche przegielismy - cierpialam na skutek poparzenia nog )




tajskie dzieci sa cudowne



czasami tak wygladala nasza droga na nastepna plaze podczas przyplywu



cudownie miejsce...









rafy i skaly



i droga z plazy obok strome podejscie 800 m. przez dzungle



ulubione zajecie Andre...nurkowanie



a to nasza niespodzianka ...dziki lokator



oj ! bedzie mi brakowalo tych widokow i cieplego morza




i te.... lodzie ha...ha...ha...




poranny jogging wzdluz pustej plazy









nasze plaze







A to jeszcze Malezia





po drodze z toru F 1 - gdzie za kilka dni odbedzie sie Grand Prix Malezja



i rodzinka Sata




Impreza u Satbira



Dzisiaj wstalismy o osmej godzinie, jednak nie bylo to takie proste, gdyz wczoraj byla impreza w domu Satbira. Zeszla sie rodzinka i bylo wesolo. Bylo jedzonko noi oczywiscie whisky ( duzo whisky ). Impreza zakonczyla sie o drugiej w nocy. Rano musielismy sie szybko zwijac, bo lot mielismy o 12.05 na Krabi. Satbir zawiozl nas na lotnisko, to jest okolo 50 km Po drodze wstapilismy na tor formuly jeden (F1), ktory miesci sie nieopodal lotniska. Lot na Krabi trwal 1 godzine 30 minut. Potem busem do Ao Nang. Plaza w Ao jest nieciekawa wiec lodzia poplynelismy na Ton Sai. Wieczorkiem kolacja w uroczej knajpce prowadzonej przez sympatyczne malzenstwo Anglikow. I teraz siedze w ich kaffe...na plazy, na ktora mozna dotrzec tylko lodzia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz